naleśniki wg, Michela Rouxa z konfiturą morelową i mleczną czekoladą ritter |
Dokładnie takie naleśniki robi mój dziadek. Uwielbiam je! Myślę że dodanie cukru do ciasto nie było konieczne , bo naleśniki wyszły bardzo słodkie, ale takie zasłodzenie z rana to lubię.
Pogoda się zmienia, więc u mnie razem z nią nastrój. Na gorszy? Raczej nie. Po prostu mam ochotę siedzieć w domu, oglądać seriale i pić herbatę lub kakao.
wow ultra cienkie :D moje zawsze wychodzą grubaśne xd
OdpowiedzUsuńIdealne... :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam naleśników wg Michela. Czas nadrobić ;)
OdpowiedzUsuńmm, słyszałysmy dużo dobrego o tych naleśnikach! chociaż zdecydowanie wolałybyśmy je z twarogiem :)
OdpowiedzUsuńzapraszamy: http://to-wlasnie-one.blogspot.com/
Ale cieniuteńkie, pysznie wyglądają!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie cieniutkie naleśniki:)
OdpowiedzUsuńZasłodzenie z rana to podstawa! :D
jak ślicznie wyglądają, mi się nigdy nie uda zrobić takich cienkich :c
OdpowiedzUsuńWyszły Ci bardzo cieniutkie, wprost idealne <3
OdpowiedzUsuńDelikatne i cieniutkie, takie jak lubie ;)
OdpowiedzUsuńtwój dziadek to ma talent, ale tobie też świetnie wyszły :) najbardziej lubię takie cieniutkie naleśniki! ;D
OdpowiedzUsuń